|
Gości Online: 5
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 327
Nieaktywowany Użytkownik: 0
Najnowszy Użytkownik: Uloni1
|
|
Czy padła wygrana? Na pytanie potrafią tylko odpowiedzieć uczestnicy wczorajszej albo dzisiejszej imprezy w centrum Białaczowa, tuż przy obelisku. Przedstawiamy zdjęcia na których widnieje mnóstwo kuponów loterii zakupionych w pobliskim sklepie, butelki po mocnych trunkach.
P.s. Niniejszym wracamy do pomysłu instalacji monitoringu w centrum Białaczowa.
Z.S.
|
|
To wydarzenie a właściwie tragedia wydarzyła się dokładnie 75 lat temu, 9 maja 1944 roku na Łubach Sobieńskich (4km od Białaczowa). O faktach z tym związanych pisałem w zeszłym roku. Dziś,w związku z kolejną rocznicą przytoczę fragment wspomnień Pani BOŻENY NIEMIEROWSKIEJ-SZCZEPAŃCZYK,żołnierza Armii Krajowej ps. ,,Zorza",naocznego świadka,zamieszkujacej w tamtym czasie w Białaczowie, autorki ksiązki ,,Z przeżyć okupacyjnych na ziemi opoczyńskiej"
Pani Bożena relacjonuje:
,,Tragedia oddziału ,,Błysk" rozegrała się na koloni Łuby Sobieńskie, położonej na skraju lasów białaczowskich, w kierunku na Końskie. Oddział przybył tam w dniu 9 maja po długim marszu i zatrzymał się na postój.Kolonia Łuby Sobieńskie liczyła zaledwie kilka zagród, w których partyzanci rozlokowali się na odpoczynek. Z chwilą przybycia partyzantów wszyscy mężczyzni uszli do pobliskich lasów, w obawie przed nadejściem niemieckich oddziałów pacyfikacyjnych. Zostali jedynie starcy, kobiety i dzieci....Pięciu żołnierzy oddziału, w tym zastępca dowódcy, Jan Włodarski ps.,,Tomek"otrzymało przepustki i udało się do rodzin w Białaczowie i okolicy. Nad ranem oddział został zaskoczony atakiem przybyłej z Końskich niemieckiej żandarmerii i granatowej policji w sile 1 kompanii, uzbrojonej w cięzki sprzęt maszynowy,broń automatyczną i granaty. W akcji dodatkowo brał udział niemiecki samolot. W nierównej walce jaka się wywiązała zginęło 16 partyzantów, a jeden o pseudonimie ,,Sady"(nazwisko nieznane) dostał się do niweoli. Z ludności miejscowej zginęli Natalia Paduszyńska,kobieta w ciązy, oraz jej synek Michałek, zastrzeleni przez Niemców. W toku walki spłonęły wszystkie zabudowania kolonii. Zwłoki poległych partyzantów Niemcy ułożyli w stosie chrustuni drewna i podpalili go.
/czytaj więcej/ |
|
Jak podaje Wikipedia ,,Struga – niewielki ciek uchodzący do rzeki, płynący wolno w terenie o małych deniwelacjach.
Struga w odróżnieniu od potoku płynie na terenie nizinnym. Charakteryzuje się spadkami do 2‰, a na obszarach o bardziej zróżnicowanej rzeźbie czasami więcej – do 5‰. Zlewnie strug, podobnie jak zlewnie potoków, nie przekraczają 100 km². Struga może wypływać zarówno ze źródła, jak i ze zbiornika wodnego, np. z jeziora. Nazwa "struga" jest nazwą oficjalną, występującą także w oficjalnych dokumentach dot. hydrologii, choć w języku potocznym strugi nazywane są po prostu rzeczkami lub małymi rzekami" Nasza Struga to mała rzeczka, która zasila rzekę ,,Wąglankę". Ale zanim znajdzie ujście, na odcinku ponad 2 km, dostarcza wodę do trzech zbiorników położonych w Białaczowie. Od zawsze ,,Struga" wywoływała moje zaciekawienie związane z jej początkiem. Białaczowska ,,Struga" wypływa ze zródła znajdującego się w okolicach miejscowości Zakrzów.
Czemu piszę o tej rzeczce? Myślę że warto by było w przyszłości opracować projekt właściwego wykorzystania białaczowskiej ,,Strugi" z naciskiem na jej początek czyli zródła. Dotarłem do źródełka, bardzo zamulonego i zanieczyszczonego przez rozkładającą się florę. Po minimalnym oczyszczeniu miejsca, skąd wypływa ,,Struga", ujrzałem na powierzchni wody pęcherzyki powietrza. To znak że jest to jednak zródło. Od samego początku rzeczki aż do końca brak jest jakiejkolwiek regulacji, a tym samym nasza ,,Struga" pokonuje meandry związane z porośniętym korytem. Tak, wiem, każde takie przedsięwzięcie to wydatki z gminnego budżetu. Wiem i rozumiem że priorytety, opóźnienia,lokalna infrastruktura. Mam nadzieję że tak jak na przywrócenie lokalnych połączeń autobusowych (nierentownych) tak na właściwe wykorzystanie i ochronę środowiska, znajdą się kiedyś pieniądze nie tylko w budżecie centralnym.
Ps. Informacja dla młodszego pokolenia.W latach osiemdziesiątych (ubiegłego wieku) władze gminne przeprowadziły akcję oczyszczenia pierwszego ze stawów, zasilanych przez ,,Strugę". Powstało naturalne kąpielisko. Była frajda. A zimą?-naturalne lodowisko.,, Dawniej jakoś inaczej się żyło i się wszystkim chciało"
Zbigniew Szpoton |
|
Artykuł przedstawiający sylwetkę Jana Bielskiego w galerii ,,Zasłużony dla gminy Białaczów" dostarczył niespodziewanych reakcji czytelników. Wspominając ,,gminnego fotografa" zamierzałem przywołać wspomnienia wśród starszych mieszkańców, a młodemu pokoleniu przybliżyć postać człowieka, dzięki któremu wspomnienia te nie zaginęły i myślę nie zaginą. Największą poczytnością artykuł cieszył się na jednym z portali społecznościowych i pobił rekord oglądalności i udostepnień. Przy tym posypały się bardzo miłe komentarze na temat bohatera artykułu, pytania i niespodziewane sugestie. Wielu z Was sugerowało by Panu Jankowi w dowód wdzięczności ufundować pomnik. Padła propozycja by powołać w tym temacie społeczny komitet. Inni pytali gdzie znajduje się mogiła i czy samodzielnie można zaopiekować się bardzo skromnym grobem. Bardzo dużo zapytań dotyczyło samej inicjatywy ,,Zasłużony dla gminy Białaczów" Spieszę więc z odpowiedziami.
1. Nasza Redakcja popiera inicjatywę powołania społecznego komitetu budowy pomnika Pana Jana Bielskiego
2.Mogiła JB znajduje się od strony płn-zachodniej cmentarza w Białaczowie, w części przeznaczonej do pochówku pensjonariuszy dawnego Domu Pomocy Społecznej .
3,,.Zasłużony dla gminy Białaczów" to nasza inicjatywa.
/czytaj więcej/
|
|
Każdy człowiek, nawet najskromniejszy, zostawia ślad po sobie, jego życie zahacza o przeszłość i sięga w przyszłość. W dniu 1 maja odeszła od nas na wieczny spoczynek ANNA BRUDNICKA- wieloletni pedagog, były dyrektor Szkoły w Białaczowie.Ze smutkiem i pogrążeni w żałobie żegnamy Cię Pani Aniu. Twoi wychowankowie.
Uroczystości pogrzebowe odbędą się w dniu 04 maja (sobota) o godz 12 w Kościele Parafialnym w Białaczowie.
Redakcja ,,EKG-Białaczów"
|
|
Jan Bielski, znany w środowisku starszego pokolenia białaczowian, jako ,,Jasio Helikopter", urodził się w 1939 roku a zmarł w Białaczowie w roku 1995. W latach 50-tych przybył, do Białaczowa jako pensjonariusz Dziennego Domu Pomocy Społecznej. Przypomieć należy, że dawne posiadłości rodziny Platerów, po II wojnie znacjonalizowano, a w 1953 roku w pałacowych komnatach utworzono Dom Pomocy Społecznej dla Dorosłych. Pan Jan był jednym z pierwszych pensjonariuszy DPS-u. Jego pasją była fotografia i fotografowanie. Posługiwał się sprzętem który za niewielkie pieniądze kupił u swego ,,promotora" z Opoczna, zawodowego fotografa o nazwisku Wojciechowski.Sprzęt fotograficzny rodem z NRD i Związku Radzieckiego, (Zenith, Zorka) służyły mu przez wiele lat by rozwijać swoje hobby. Najbardziej ulubionymi obiektami fotografi Pana Janka byli mieszkańcy ci starzy i ci młodzi. Tak zrodził się pomysł w głowie Pana Janka, by przy okazji rozwijania swojej pasji, zarobić pierwsze pieniądze. Zapraszano więc ,,Jasia" na wszelkie rodzinne uroczystości. Tak w latch 60-tych ubiegłego wieku, w domach mieszkańców gminy, pojawiły się pierwsze zdjęcia. Pan Janek przemierzał kolejne lata i kolejne kilometry by realizować przyjemne z pożytecznym. Dziś w szufladach, na strychach, w starych rodzinnych albumach , znajdujemy czrno-białe zdjęcia, na których możemy zobaczyć jak wyglądał nasz pradziad,czy członek dalszej rodziny. Uśmiechamy się kiedy widzimy siebie z lat dziecinnych, smucimy kiedy wyciągniemy z albumu zdjęcie osoby, której już nie ma wśród nas.
Nie ma wśród nas także Zasłużonego dla Gminy Białaczów, Jana Bielskiego, prekusrora fotografi w naszej gminie i jednego z pierwszych ,, przedsiębiorców", dzięki któremu wspomnienia na długie lata nie zaginą. Pan Jan Bielski pochowany jest na cmentarzu w Białaczowie, w miejscu wyznaczonym na pochówek pensjonariuszy dawnego DPS-u. Z uwagi iż Jan Bielski nie posiadał rodziny, uprasza się mieszkanców by miejsce spoczynku Pana Janka otoczyć zasłuzonym szacunkiem.
O szacunek prosi autor artykułu i zdjęcia naszego zasłuzonego.
Zbigniew Szpoton
|
|
W poprzednich latach pisaliśmy o niekorzystnych tendencjach demograficznych w gminie Białaczów. Zeszłoroczne statystyki potwierdzają tendencje spadkowe odnosząc się do proporcji zgonów i urodzeń. Wprawdzie w roku 2018 w naszej gminie urodziło się więcej dzieci niż w latach poprzednich to i tak mieszkańców nam ubywa. I tak statystyki gminne odnotowały 88 zgony . W tym samym czasie przyszło na świat 63 dzieci. Przypomnijmy jak było w poprzednich latach. W 2017 roku 87 zgony a 62 urodzenia. W 2016 -84 zgony,44 urodzenia. W 2014 roku gmina odnotowała 79 zgonów a tylko 47 urodzeń. Zaś w I kwartale 2019 roku Urząd Stanu Cywilnego w Białaczowie odnotował 13 zgonów i 8 urodzeń. Jak można zauważyć od kilku odnotowujemy pewną stałą dotyczącą zgonów . Oscyluje wokół liczby 80. Od dwóch lat daje się jednak zauważyć wzrost urodzeń, i jest to pozytywny symptom.
Z.S. |
|
150 lat temu Białaczów utracił prawa miejskie . Poniżej przedstawiamy poczet Burmistrzów miasta, Wójtów i Naczelników Gminy. Tym samym rozpoczynamy cykl artykułów inspirujących aktualne władze, do starania się w przyszłości o przywrócenie praw miejskich Białaczowowi.
1818r- Karasiński Andrzej- Burmistrz
1818r- Borkowski Stefan - Wójt
1820r- Płoszowski Franciszek-Burmistrz
1835r- Dydowicz Wojciech - Burmistrz miasta Białaczów
1835r- Knytel Maurycy- Wójt
1838r- Lubański Wojciech- Wójt
1842r- Karczewski Stanisław-Burmistrz
1855r- Święcicki Stanisław- Burmistrz
1860r-Wandurski Marcin-Burmistrz
1865r-Kwiatkowski Julian- Burmistrz
1865r-Skorupa Wawrzyniec-Wójt
1870r-Paduch Kazimierz- Wójt
1875r-Zalewski Jan-Wójt
1885r- Reniec Antoni-Wójt
1890r-Milczarek Franciszek-Wójt
1896r-Kędziora Józef-Wójt
1903r-Bartosik Antoni-Wójt
1905-Franaszczyk Lucjan-Wójt
Dalsze lata-BRAK DANYCH
aż:
1972r-Telus Tadeusz-Naczelnik Gminy
1976r-Gregorczyk Józef-Naczelnik Gminy
1980r-Dziedzic Józef-Naczelnik Gminy
1983r-Rzeznik Tadeusz-Naczelnik Gminy
1990r-Wtorek Stanisław-Wójt
1998r-Tochman Franciszek-Wójt
2006r-Józwik Jan-Wójt
2014r Reszelewski Jacek-Wójt
2018-Goworek Barbara
Białaczów prawa miejskie posiadał prawdopodobnie już od 1262 za czasów Jana Prandoty. Dokumenty potwierdzające te fakty uległy zniszczeniu. Dopiero w 1456 r, król Kazimierz Jagiellończyk na sejmie w Piotrkowie Trybunalskim nadał miastu Białaczów kolejny przywilej lokacyjny. W roku 1869 Białaczów utracił prawa miejskie.
Zbigniew Szpoton |
|
Już wielokrotnie w naszych artykułach poruszaliśmy tematy historycznych dziejów gminy Białaczów. Pan Piotr Kolczyński, dotarł do materiałów i zapisów historycznych, z których wynika że pierwsze wzmianki o istnieniu Białaczowa pochodzą z 1191 roku ,,Białaczów ma 828 lat"
,,Z tych informacji jasno wynika, że najdawniejszą datą, z którą mamy do czynienia jest rok 1191, gdzie można mówić już o istnieniu Białaczowa jako wioski dającej dziesięcinę do kaplicy w Żarnowie. Pozostałe fakty potwierdzają, że Białaczów już wtedy istniał. I choć pierwszy dokument, w którym miejscowość się wymienia jako siedzibę możnowładcy Krzesława Odrowąża pochodzi z roku 1233, to dla mnie osobiście nie ulega wątpliwości, że za datę istnienia Białaczowa należy przyjąć rok 1191. Z pewnością faktyczna data powstania to co najmniej kilka lub kilkanaście lat wcześniej, ale ustalenie tego obecnie jest niemożliwe.
A dlaczego to wszystko napisałem? Redakcja EKG chce zaproponować wszystkim, a szczególnie władzom gminy rozpoczęcie dyskusji w poruszonym temacie. Uważamy, że mieszkańcy miejscowości o tak długiej historii powinni postarać się o przyjęcie konkretnej daty jej powstania. Może to być data symboliczna, ale to przecież miłe móc powiedzieć, że mieszka się w miejscowości o ponad 800-letniej historii."
Piotr Kolczyński
|
|
Po pierwszym tygodniu wojny kierownictwo polityczne i wojskowe Niemiec, miało powody do zadowolenia. Polski front został w kilku miejscach rozerwany, a czołówki pancerne Wehrmachtu zbliżały się do Warszawy. Bodaj największe sukcesy odnotowała 10 armia dowodzona przez Waltera von Reichenau. Mając w swoim składzie aż 7 dywizji pancernych, lekkich i zmotoryzowanych w dniach od 4 do 8 września pobiła główne siły Armii „Łódź” i Północne Zgrupowanie Armii „Prusy”. Wojska niemieckie opanowały setki miejscowości, wśród nich Kielce (5 września), Opoczno (7 września) i Końskie (8 września). Przesuwanie się frontu w głąb Polski powodowało przemieszczanie się sztabów niemieckich wojsk. I tak sztab 10 armii zajął rezydencję arystokratycznej rodziny Tarnowskich w Końskich, natomiast dowództwo Grupy Armii „Południe” będącej pod rozkazami Gerda von Rundsteata rozlokowało się w kieleckim Pałacu Biskupów Krakowskich.
W tej sytuacji kiedy działania wojenne Grupy Armii „Południe” odsunęły się na 350 – 400 km od Ilnau, niewykonalne stało się organizowanie wizyt frontowych Hitlera z wykorzystaniem wyłącznie zmotoryzowanego rzutu kwatery głównej. Toteż inspekcje przebiegały według następującego schematu: najpierw rozpoznanie powietrzne wyszukiwało odpowiednie lotnisko, następnie kierowano tam zmotoryzowaną eskortę w sile kompanii, wreszcie na przygotowanym i ochranianym terenie lądowały samoloty wiozące Hitlera i jego bliskich współpracowników. Z lotniska führer w otoczeniu ochrony samochodem udawał się do wyznaczonych miejsc.
Dostępne źródła nie przynoszą bezpośredniej informacji, kiedy zapadła decyzja o celu i trasie trzeciego wyjazdu inspekcyjnego. Można jednak wnioskować, że stało się to 8 września bądź – najpóźniej - 9 września przed południem. Wcześniej na przeszkodzie stały trwające jeszcze walki na obszarze planowanej inspekcji. Później natomiast niemożliwe byłoby organizacyjne „dopięcie” wszystkich spraw związanych z podróżą Hitlera.
Znalezienie odpowiedniego lotniska powierzono Hansowi Baurowi, który wykonał w tym celu lot zwiadowczy. Pilot Hitlera wykonał zadanie, wskazując na polowe lądowisko w Białaczowie ( Na drogach zwycięstwa, s. 65). Przywołałem wcześniej opinię S. Meduckiego odnoszącą się do kwestii związanej z wysokim ryzykiem, jakim był obarczony taki wybór. Zbieżne stanowisko zajął Peter Hoffman, autor opracowania „Osobista ochrona Hitlera” (wyd. Warszawa 2012). Zauważył on, że nazistowski przywódca był z natury ryzykantem i w trakcie podróży inspekcyjnych w 1939 r. wielokrotnie narażał swoje życie.
Ze sprawozdania kpt. Bertrama, dowódcy zmotoryzowanej kolumny stanowiącej ochronę Hitlera, dowiadujemy się, że jego oddział, stacjonujący w Ilnau, w dn. 9 września o godz. 17. 30 postawiony został w stan gotowości marszowej. Na rozkaz gen. Rommla miał przemieścić się do odległego o 320 km lotniska w Białaczowie. Trasa przejazdu wiodła przez Częstochowę, Radomsko, Przedbórz i Końskie. Przejazd do Końskich musiał przebiegać bez przeszkód, skoro Bertram w sprawozdaniu odnotował tylko czas przybycia do tej miejscowości i zameldowania się w sztabie 10 Armii: około godz. 0. 30. Ponieważ istniała możliwość zetknięcia się z resztkami pobitych wojsk polskich, dowódca kolumny zmotoryzowanej wysłał patrol motocyklistów celem sprawdzenia stanu bezpieczeństwa ostatniego, 15.kilometrowego odcinka drogi prowadzącej do Białaczowa. Po powrocie patrolu około godz. 2.00 kolumna ruszyła dalej, jednak cel osiągnięty został dopiero o 5.30.
Wyprawie do Białaczowa poświęcony jest też rozdział książki Dietricha zatytułowany „Auf polnischen Straßen” („Na polskich drogach”). Nazistowski propagandysta operuje – co oczywiste – zupełnie inną stylistyką, większość tekstu stanowią utyskiwania na piach, kurz i błoto oraz przewrotność polskich dywersantów. / czytaj więcej/ |
|
Zdanie powyższe jest prawdziwe. Można je jeszcze uzupełnić informacją chronologiczną: wydarzyło się to 10 września 1939 r. Fakt pobytu wodza III Rzeszy w Białaczowie odnotowany został w szeregu opracowań dotyczących wojny na Kielecczyźnie i na ziemi opoczyńskiej. Co jeszcze ważniejsze, ów epizod zaświadczają dokumenty i relacje na tyle dokładne, że można pokusić się o jego szczegółowe odtworzenie.
Przed rekonstrukcją wydarzeń z białaczowskiego września 1939 r. warto jednak zadać pytanie ogólnej natury, przy tym odnoszące się bardziej do sfery aksjologii niż historii. Mianowicie chodzi o to, czy w ogóle powinniśmy zajmować się wypełnianiem bardzo drobnych luk w wojennej biografii arcyzbrodniarza, jakim był Adolf Hitler? Czy w ten sposób mimowolnie nie dokładamy własnej cegiełki do takiej konstrukcji poznawania przeszłości, w której fascynacja detalem historycznym zastępuje i wypiera pytania o sens dziejów, o racje moralne i historyczne? Moim zdaniem ryzyko takie istnieje, ale mimo to warto i trzeba zapełnić tę kartę historii, która powstała na zetknięciu się – przez krótką chwilę - losów spokojnej osady z drogą życiową nazistowskiego dyktatora. Warto i trzeba, ponieważ:
1. trudno wyobrazić sobie uprawianie regionalistyki bez zagłębiania się w szczegóły
1. społeczności lokalne mają prawo poznawać wszystkie karty swoich dziejów
2. pojawienie się Hitlera można uznać za symboliczną zapowiedź nadejścia mrocznych lat okupacji, czasu zbrodni, grabieży i okrucieństw.
Mówiąc krótko: wiedza o wydarzeniu – tak, jego eksponowanie – nie.
Jak wiadomo, Hitler miał wysokie mniemanie o własnych kompetencjach dowódczych Po klęsce pod Moskwą w 1941 r., niezadowolony ze swoich generałów, formalnie przejął kierownictwo.nad wojskowymi operacjami na lądzie. W 1939 r., w czasie ataku na Polskę, dowodzenie znajdowało się jeszcze w rękach doświadczonego sztabowca, Walthera von Brauchitscha. Niemniej jednak Hitler bardzo interesował się przebiegiem działań wojennych, analizował sytuację na frontach, wielokrotnie udawał się też na inspekcje do walczących wojsk. Między innymi z tego powodu. kwatera führera (Führerhauptquartier) miała charakter mobilny. Do przemieszczania się używano pociągu specjalnego (Führersonderzug) o nazwie „America”. Ochronę wodza III Rzeszy zapewniali żołnierze swoistej gwardii przybocznej – zmotoryzowanego pułku SS Leibstandarte Adolf Hitler. W dyspozycji dyktatora znajdowała się również eskadra lotnicza, dowodzona przez Hansa Baura, jego osobistego pilota, który swoje doświadczenie bojowe zdobywał podczas I wojny światowej. Całym tym zespołem ludzi, wyposażonym w nowoczesny sprzęt, kierował gen. Erwin Rommel, hołubiony później przez propagandę niemiecką dowódca Africa Corps.
W pierwszych dniach wojny Hitler wiele uwagi poświęcał zmaganiom na Pomorzu. W trakcie jednej z podróży inspekcyjnych wizytował jednostki XIX Korpusu Pancernego walczącego w Borach Tucholskich Pod koniec pierwszego tygodnia wojny kwatera przemieściła się do Ilnau (dzisiaj Oława) pod Opolem. Stąd Hitler wyruszał na kolejne inspekcje frontowe. Na trasie pierwszej z nich znalazło się polowe lotnisko w Białaczowie. Tutaj 10 września wczesnym rankiem dotarł rzut kołowy kwatery, a nieco później, około godziny 10 lądował samolot transportowy Ju 52 z Hitlerem i Himmlerem na pokładzie.
/czytaj więcej/ |
|
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|