|
Gości Online: 6
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 327
Nieaktywowany Użytkownik: 0
Najnowszy Użytkownik: Uloni1
|
|
Siostry albertynki przyjechały do Białaczowa w październiku 1953 roku. W budynku, gdzie dziś mieści się Dom Pomocy Społecznej zastały jednak bardzo trudne warunki – nie było bieżącej wody ani energii elektrycznej, cały bydynek wymagał remontu. Czekało je dużo pracy. Najpilniejsze remonty udało się wykonać w ciągu kilku miesięcy. Już w lutym 1954 roku placówka przyjęła dwie podopieczne. W tym samym roku wyremontowano i oddano do użytku piętro pałacu. Wtedy dopiero placówka mogła przyjąć pacjentów i rozpocząć działalność na szerszą skalę. W lipcu w domu zamieszkało 17 pacjentek. Przez kolejne lata zajmowały się nimi wyłącznie siostry albertynki, do 1979 roku pracowało ich tu dziesięć i więcej. Z biegiem lat kolejne siostry odchodziły jednak z placówki, a ich miejsce zajmowały siostry świeckie. W okresie od 1980 do 1995 roku w Białaczowie pracowało ich już tylko sześć. Wkrótce odeszły kolejne trzy, a te, które pozostały objęły jeden z czterech oddziałów DPS. Pozostałymi zajęły się pielęgniarki świeckie.
Siostry bardzo dobrze zajmowały się naszymi mieszkańcami. Warto podkreślić, że większość z nich to osoby leżące, które wymagają wyjątkowej opieki i pielęgnacji. Zawsze miały dla nich czas, a także dużo cierpliwości i serca. Wspierały też modlitwą. Mieszkały tu, więc miały kontakt z pacjentami przez całą dobę. Zwłaszcza podopieczni z ich oddziału byli z nimi bardzo zżyci – powiedziała Renata Konecka, dyrektorka DPS w Białaczowie.
W sierpniu tego roku siostra przełożona prowincjonalna zdecydowała, że alberynki z Białaczowa zostaną przeniesione do innych placówek. Powodem takiej decyzji jest brak powołań, siostry były potrzebne w innych placówkach prowadzonych przez albertynki. 29 września, po 55 latach pracy w Białaczowie, siostry albertynki wyjechały.
Kilka dni wcześniej, 21 września w kościele parafialnym w Białaczowie ks. proboszcz Henryk Wójcik odprawił w ich intencji mszę dziękczynną. Kolejną odprawiono 24 września w Domu Pomocy Społecznej, aby mogli wziąć w niej udział pracownicy i podopieczni placówki.
– Siostry albertynki wpisały się na stałe w historię Białaczowa. Nie tylko poprzez wieloletnią pracę w Domu Pomocy Społecznej, ale także poprzez wsparcie, modlitwę i pomoc okazywaną bezinteresownie nie tylko podopiecznym placówki, ale także potrzebującym mieszkańcom Białaczowa – powiedział ks. Henryk Wójcik, proboszcz tamtejszej parafii. – Przez wszystkie lata wypełniały wiernie posłannictwo brata Alberta i testament bł. siostry Bernardyny, pierwszej oficjalnej przełożonej generalnej zgromadzenia, który zawierał się w słowach: „Czyńcie dobrze wszystkim”. Zgodnie z charyzmatem zgromadzenia miejscem posługi sióstr są przytuliska otwarte dla bezdomnych, domy opieki dla osób starszych i samotnych, domy pomocy społecznej dla dorosłych i dzieci, domy księży emerytów, kuchnie dla ubogich, hospicja dla terminalnie chorych, domy samotnej matki, świetlice i ochronki dla dzieci z rodzin wielodzietnych i patologicznych oraz placówki parafialne. Albertynki prowadzą w Polsce 73 takie placówki.
Źródło : "Tygodnik Opoczyński" |
|
Hrabina Helena z Broël Platerów Mycielska, wychowanka Sacre–Coeur, Sodalis Mariana, odznaczona przez Jana Pawła II Orderem Św. Sylwestra za dokonania na polu pracy dla bliźnich i kościoła, odeszła w wieku 102 lat i 7 miesięcy.
27 września na cmentarzu parafialnym w Białaczowie została pochowana Helena Mycielska, córka Zygmunta i Anny Broël Platerów. Zmarła 24 września w Krakowie. Ostatnią wolą zmarłej było, aby jej ciało spoczęło na cmentarzu w jej „ukochanym Białaczowie” obok rodziców i rodzeństwa.
– Plac na cmentarzu jest jedyną własnością rodziny, której nam nie odebrano – podkreślił podczas ceremonii pogrzebowej syn zmarłej, o. Ludwik (benedyktyn). O godzinie 12.00 w sobotę w kościele, podczas mszy koncelebrowanej przez kilku księży, braci zakonu benedyktynów i cystersów – najbliższa rodzina z Polski i zagranicy, przyjaciele i mieszkańcy Białaczowa, żegnali pracowitą właścicielkę dóbr Białaczowa. Słowa pożegnań i wspomnień z kontaktów ze zmarłą, w których wyrażała troskę i zainteresowanie Białaczowem, zawarł w swoim wystąpieniu proboszcz Henryk Wójcik.
Homilię wygłosił syn Stanisław – o. Ludwik – zakonnik klasztoru Benedyktynów w Biskupowie, autor wielu książek o benedyktyńskim duchu modlitwy oraz wspomnień z dzieciństwa „Mój szary różaniec”. W pożegnalnej homilii wspominał jej przepełnione heroizmem życie, a w szczególności ostatnie chwile pełne wiary, modlitwy i troski o rodzinę, znajomych i potrzebujących.
Helena Broël Plater urodziła się w Krakowie 2 lutego 1906 roku jako piąta spośród ośmiorga dzieci. Dzieciństwo spędziła w Białaczowie. Była wychowanką SacrëCouer w Zbylitowskiej Górze. Maturę zdała w 1924 roku w Krakowie. Dalszą edukację podjęła na Sorbonie w Paryżu. W latach 1925–1930 studiowała w Państwowej Szkole Sztuk Pięknych w Warszawie. W roku 1931 wyszła za mąż za Ludwika Mycielskiego, ordynata majątku Borynicz k. Lwowa. W małżeństwie tym przyszło na świat pięcioro dzieci: Hieronim, Anna, Maria Ludwika, Stanisław i Jacek. Na skutek II wojny światowej, a następnie prześladowań komunistycznych, państwo Mycielscy zostali pozbawieni domu rodzinnego i wysiedleni. Dwukrotne więzienie przez hitlerowców męża, 9 lat pracy na roli, 16 przeprowadzek, prowadzenie kursów nauki języka angielskiego dla dorosłych, walka o religię i morale w szkołach – to niektóre karty z jej życia. Od 1969 r. – po przeprowadzce do Nowej Huty – jako wolontariuszka oddała się dziełu katechizacji. Do tego równolegle prowadziła akcję pomocy środowiskom Romów. Oprócz katechizacji „szukała chleba” dla wielodzietnych rodzin, uczyła elementarnych zasad adaptacji społecznej. Docenił tę działalność papież Jan Paweł II, który w 1998 roku odznaczył ją Orderem Św. Sylwestra – papieskim krzyżem zasługi, przyznawanym za wyjątkowe dokonania na polu pracy dla bliźnich i kościoła.
W 2002 r., w wieku 96 lat wydała tomik wierszy pisanych przez lata „do szuflady”. Do końca swoich dni, jako spadkobierczyni majątku i pałacu w Białaczowie, w którym obecnie znajduje się Dom Pomocy Społecznej, interesowała się sytuacją jego mieszkańców. Jej wolą było, aby do końca jej życia, schronienie w pałacu znalazły osoby starsze i chore. Swoje 102 lata oddała Bogu, rodzinie i potrzebującym pomocy.
Nawet niebiosa doceniły jej heroizm życia. W ciepły, słoneczny dzień kondukt żałobny zmierzał na miejsce jej ostatniego spoczynku. Tam wspomniany syn (o. Ludwik) podziękował wszystkim oddającym ostatnią posługę zmarłej i przedstawił dzieci z małżonkami oraz obecnego spadkobiercę majątku w Białaczowie siostrzeńca J. Dębińskiego.
Śmierć Heleny Mycielskiej z Broël Platerów zakończyła jedną z kart historii Białaczowa epoki XX wieku.
Autor : Teresa Długowolska |
|
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|