Nie o take gminę czyli nic się nie dzieje

Za moich czasów…

Mało co, tak bardzo wyprowadzało mnie niegdyś z równowagi, jak ten krótki tekst. Ulubiony wstęp mojej babci do komentarza na temat aktualnej rzeczywistości.
No, proszę… Nagle zaczynam rozumieć ukryty w nim sens. Nie wiem, czy to jakiś wyznacznik nadbiegającej starości, czy naturalna reakcja na zachodzące, a niezrozumiałe dla ustępującego pokolenia zmiany. Nie czuję się starym? Bardziej interesuje mnie, dlaczego stałem się książkowym przykładem outsidera? Czy to świadomy wybór, czy wpływ otoczenia? Niestety nie jestem socjologiem, a nawet socjologiem w amatorskim wydaniu. Pewne jednak spostrzeżenia kłębią się pod czaszką. I nie są miłe.
Coś niepokojącego dzieje się wokół. Społeczeństwo rozpada się, więzy międzyludzkie prostaczeją. Owszem, zauważyć można nadmierną nawet skłonność do zrzeszania się w grupy, ale jakież są tego motywy? My, ci dobrzy – oni źli, my mądrzy – oni durnie, my bogaci – oni motłoch, my wierni – oni bolszewicy, my z Legii – oni z Wisły… Zresztą nawet te sojusze wydają się chwilowe i koniunkturalne.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.