Wśród pokrzyw i chwastów wyrasta kamienny posąg z urwaną głową...
Odwiedziłem Białaczów w połowie czerwca. Gdy chodziłem po parku (bardzo zaniedbanym), przez myśl mi nie przeszło, że miesiąc później huragan zniszczy go w 90 proc., uszkodzi otaczający go mur i dach pałacowego pawilonu. Choć trudno w to uwierzyć, setki powalonych drzew nie uszkodziły żadnego z parkowych obiektów.
Białaczów
Białaczów (1200 mieszkańców) leży na Wzgórzach Opoczyńskich, 12 km na południe od Opoczna. Okres świetności tego dawnego miasta królewskiego przypadł na przełom XVIII i XIX w., a związany był ze Stanisławem Małachowskim (1736-1809), marszałkiem Sejmu Wielkiego i współtwórcą Konstytucji 3 maja.
W „Dekanacie Opoczyńskim” z 1913 r. ks. Jan Wiśniewski pisał, że już w 1233 r. znany był Krzesław, comes de Balacow . Jego bratem był Jan Prandota (ok.1200-66), biskup krakowski zwany później Prandotą z Białaczowa, któremu przypisuje się fundację tamże pierwszego murowanego kościoła - św. Stanisława (nie przetrwał). Według innej hipotezy nazwa miejscowości pochodzi od rośliny bialacz. W XIV i XV w. Białaczowem zarządzała rodzina Straszów herbu Odrowąż - z czasem przybrali nazwisko Białaczowscy. Status miasta potwierdził w 1454 r. Kazimierz Jagiellończyk. Otrzymało wówczas prawo do trzech rocznych jarmarków i coczwartkowych targów.
Prawdopodobnie już w XIV w. istniał tu zamek. Ponad wiek później miała się w nim urodzić Anna Białaczowska Odrowążówna, z męża Kochanowska, matka Jana Kochanowskiego (1530-84). Według Wiśniewskiego "12 grudnia 1671 r. na tutejszym zameczku dokonuje się podział Białaczowa pomiędzy Antonim na Białaczowie Kochanowskim i Zofią Rudzińską oraz innymi potomkami". Od tego momentu datuje się upadek zamku. Do dziś przetrwały jedynie piwnice.
W 1727 r. Białaczów nabywa Jan Małachowski, starosta opoczyński, a w 1787 r. jego syn Stanisław. Marszałek poprawił architekturę, polepszył sytuację mieszczan, nadał wolność chłopom i rozwinął przemysł, eksploatując złoża rud żelaza. Kolejnym dziedzicem został jego bratanek Ludwik Małachowski, który przekazał go najstarszej córce Hortensji, a ta - siostrzeńcowi Ludwikowi Broël-Platerowi (1844-1909). Rodzina Platerów zarządzała majątkiem aż do wywłaszczenia w 1946 r. Prawa miejskie Białaczów utracił w połowie XIX w.
***
Symbol Białaczowa - rezydencja Małachowskiego z lat 1797-1800 przy ul. Piotrkowskiej - przypomina... Belweder. Oba budynki łączy osoba architekta Jakuba Kubickiego, który wzniósł Białaczów, a potem przebudował warszawski Belweder.
Klasycystyczna budowla otoczona ćwierćkolistymi galeriami z prawej strony zakończona jest oficyną nakrytą czterospadowym dachem (z lewej strony brakuje oficyny). Kompleks uzupełniają dwa pawilony. W tym po prawej stronie był posterunek policji, dziś stoi pusty. Centralny budynek nakryty blaszanym dachem czterospadowym upiększa portyk z czterema kolumnami porządku doryckiego i toskańskiego, kanelowanymi (żłobkowanymi) w 2/3 wysokości. Od strony parku widnieje ryzalit centralny z wejściem zdobionym kolumnami i pilastrami w porządku jońskim oraz niewielki taras.
Jedna z legend głosi, że parkiem zajmowała się pasierbica Małachowskiego Maria Urszula Radziwiłł (1777-1822), matka Zygmunta Krasińskiego. Na osi pałacu znajduje się łąka, zapewne pozostałość po ogrodzie. Z trudem odszukuję lipową aleję (w czasie huraganu doszczętnie zniszczona), która łączyła pałac z ratuszem. Na prawo od łąki natrafiam na dwumetrowy posąg Herkulesa w opłakanym stanie. Po pomnikach westalek i ławkach z kamiennych ciosów nie pozostał ślad. Po drugiej wojnie światowej przypałacowe stawy służyły jako szambo dla Zakładu Opieki Społecznej.
W parku znajduje się też kamienna pergola z czasów rodziny Platerów, oranżeria autorstwa znanego architekta Franciszka Marii Lanciego (1799-1875), tzw. Bocianiec oraz tzw. wyspa Kochanowskiego z reliktami zamku. Na tyłach pałacu po prawej stronie odnajduję ścieżkę. Idąc wśród pokrzyw i chwastów, mijam kolejny kamienny posąg z urwaną głową i docieram do łąki, na której stoją pozostałości oranżerii. Ściana z wysokimi okiennicami, przy niej wieżyczka. Nawet dziś, pomimo fatalnego stanu, robi imponujące wrażenie.
***
Z powrotem na ścieżkę - postanawiam sprawdzić, dokąd mnie zaprowadzi. Po kilku minutach ukazuje się półkolista pergola z ośmioma toskańskimi kolumnami. Wyryto na nich imiona ośmiorgadzieci Anny (1880-1964) i Zygmunta Platerów (1870-1934): Maria, Eliza, Anna, Ludwik, Helena, Stefania, Konstanty, Teresa. Na koronie pergoli napis: „Dzieci nasze korona nasza”.
Na skraju parku natrafiam na Bocianiec z kamiennych ciosów, który kształtem przypomina basztę lub bramę wjazdową, z dużym otworem u podstawy (pewnie brama) i podwójną blendą okienną. Wyżej widać otwory strzelnicze. Całość zarosła zieleń. Chwasty pozwalają mi dotrzeć tylko do wyspy Kochanowskiego. Stojąc przy Bociańcu, spoglądam na kościół św. Jana Chrzciciela (by się tam dostać, muszę przejść przez prywatną posesję). Ksiądz Wiśniewski tak go opisywał: " murowany 50 łokci długi, 25 szeroki, 20 wysoki, na wschód ołtarzem zwrócony, ma kształt krzyża łacińskiego; dach pokryty gontem, prezbyterjum niższe i węższe od nawy jest zasklepione sklepieniem zwykłem, nawa - beczkowem". Dziś gont zastąpiła blacha. Otacza go mur od strony wschodniej przepruty neogotycką dzwonnicą (huragan zerwał tylko kawałek blachy). Na wejściem data: "MDCCCLXX", ale kościół pochodzi z końca XVII w. i był przebudowywany. W barokowym wnętrzu w ołtarzu głównym krucyfiks, nad nim obraz przedstawiający chrzest Jezusa. W lewej części transeptu tablica wotywna poświęcona Platerom, ufundowana przez potomków rodu w 2000 r.
Od kościoła wzdłuż kamiennego muru parkowego biegnie ul. Szkolna, którą dochodzę do placu Wolności - rynku wytyczonego przez Małachowskiego. Na długim (ok. 150 m), zbliżonym do prostokąta placu, otoczonym parterowymi domkami, dominuje budynek dawnego ratusza. Jednopiętrową, klasycystyczną budowlę wzniesioną w 1797 r. na planie kwadratu wieńczy gontowy dach namiotowy. Przed nią na wysokim cokole pomnik Chrystusa. Potomkowie Platerów wspominają, że fundatorem figury byli Ludwik (1844-1909) i Zofia Platerowie (1848-1915). W święta narodowe ich syn Zygmunt, pomimo czujności zaborcy, wygłaszał pod pomnikiem patriotyczne przemówienia.
Nad drzwiami ratusza łaciński napis głosi: "Consilio et iustitiae sacrum 1797". W Białaczowie tłumaczą to jako "Miejsce dla rady i sprawiedliwości jest święte". Dziś znajduje się w nim siedziba Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej i Gminna Biblioteka. Stojącym obok drzewom huragan połamał konary i teraz sterczą tylko kikuty. Wokół placu zniszczeniu uległy poszycia domów.
Idę w kierunku pałacu Małachowskiego ul. Piotrkowską. Za niewielkim stawem i budynkiem OSP skręcam w lewo, mijając po prawej budynek urzędu gminy z początku XIX w. Kiedyś znajdował się w nim zajazd, później ochronka. Przy ul. Ogrodowej stoi szereg ciekawych architektonicznie, choć zaniedbanych budynków, m.in. spichlerz i stajnia, pozostałość po zabudowaniach folwarcznych. Znajduje się tu prywatne gospodarstwo rolne. Stoi też gorzelnia architektonicznie nawiązująca do budynków fabrykanckich z przełomu XIX i XX w. (huragan częściowo uszkodził dach) - wciąż działa.
***
Wracam na plac Wolności. Tuż za dawnym ratuszem wznosi się kamienny obelisk z tablicą poświęconą mieszkańcom Białaczowa i pobliskich wsi, ofiar II wojny światowej.
Ulica Świerczewskiego prowadzi do cmentarza. Przy północnym ogrodzeniu odnajduję grobowce rodziny Platerów. Na największym, w którym spoczywają Anna i Zygmunt, napis: "Dzięki rodzicom uwierzyliśmy miłości", poniżej imiona dzieci, które wcześniej widziałem wykute na parkowej pergoli. I na cmentarzu huragan dokonał spustoszenia, ale oszczędził grobowiec Platerów.
W pałacu mieści się Dom Pomocy Społecznej (w przyszłym roku przeprowadzi się do nowego obiektu w Niemojowicach w gminie Żarnów). Obecnie jego właścicielem jest starosta opoczyński, ale spadkobiercy Platerów próbują odzyskać majątek. Brak przejrzystych procedur restytucyjnych stwarza realne zagrożenie długotrwałego procesu, co może sprawić, że pałac będzie niszczał. Starosta opoczyński zamierza odrestaurować zniszczony przez huragan park, korzystając z dotacji.
Artykuł pochodzi z "Gazeta Turystyka", sobotniego dodatku do Gazety Wyborczej.
|