72 lata temu
Dodane przez zbigniew dnia Stycze� 18 2017 17:39:09

Mało jest w mediach informacji na temat wyzwolenia poszczególnych ziem i miejscowości spod niemieckiej okupacji. 19 stycznia, nasza gmina powinna obchodzić 72 rocznicę wyzwolenia. Szukałem w internecie zapisów historyków, które by mówiły o wyzwoleniu Białaczowa, ale niestety, znalazłem jeden i to szczątkowy.
,,17 stycznia oddziały niemieckie wycofały się ze Stąporkowa drogą w kierunku Grzybowa - Koziej Woli, gdzie odbiły później na Smarków i dalej na Starą Kuźnicę, skąd dalsza trasa ich odwrotu biegła przez Nieświń - Komaszyce w kierunku Gowarczowa. Po zajęciu Nieświnia przez oddziały radzieckie nastąpiła pewna zmiana trasy odwrotu niemieckich jednostek. Z kierunku Starej Kuźnicy Niemcy wycofywali się odtąd na Baczynę - Paruchy - Gowarczów i dalej w ogólnym kierunku Białaczowa. Trasą tą cofało się z kierunku Stąporkowa gros jednostek XXIV KPanc., wskutek czego nie dostały się one w okrążenie w okolicach Bokowa - Ruskiego Brodu.

Już nocą z 17 na 18.01.1945 roku pierwsze wycofujące się z kierunku Ruskiego Brodu oddziały XXXXII KA w okolicach Gowarczowa - Białaczowa spotkały się z szpicą wycofującego się nieco inną trasą XXIV KPanc. Poszczególne dywizje piechoty XXXXII KA po poniesionych dotychczasowych ciężkich stratach przekształcone zostały w ,,kampfgruppen".

Rankiem dnia 19.01.1945 roku ,,wędrujący kocioł" składający się odtąd z połączonych sił XXIV KPanc. oraz XXXXII KA ruszył różnymi drogami dalej, w kierunku zachodnim. Dowództwo nad ,,wędrującym kotłem" objął wówczas General der Panzertruppen Walther Nehring."
Autor:Michał Huber- Stąporków-1945r

-,,Miałam 12 lat i dokładnie pamiętam obraz zagłady oddziału partyzanckiego, który stacjonował u nas w lesie na Łubach (sołectwo Sobień),wspomina Pani Danuta Olczyk. Wczesnym świtem zostaliśmy obudzeni waleniem do drzwi. Mój tata otworzył drzwi i zobaczył w progu trzech niemieckich oficerów, w tym jednego mówiącego po polsku. Zapytali o drogę w kierunku leśniczówki. Zaraz potem kazali tacie schować się w domu. Tata, klęcząc koło okna, oglądał przemarsz dużej ilości uzbrojonych żołnierzy niemieckich. Naliczył 72 uzbrojonych po zęby, maszerujących koło siebie.. Wkrótce potem dało się słyszeć strzelaninę. Osaczeni, stacjonujący partyzanci byli bez szans. Przecież to był ranek. Partyzanci zostali zaskoczeni.Jeśli mnie pamięć nie myli to na Łubach zginęło 16 partyzantów a 2 ocalałych zabrali gestapowcy. Podczas zasadzki zginęła też kobieta w ciąży i jej 5 letni syn. Nazywała się Paduszyńska Natalia. Myśmy uciekli do lasu i tam ukrywaliśmy się do czasu aż Niemcy pomaszerowali dalej. Niektórych starszych mieszkańców Łubów gestapowcy przewiezli do Sobienia i jak pamiętamy,tam z innymi zostali żywcem spaleni."

Inne,choć też tragiczne wspomnienia tamtych dni, przywołuje Józefa Strojecka (86l). ,,Białaczów, przed wojną, zamieszkiwała dość duża grupa ludności pochodzenia żydowskiego. Tu mieli swoją bóznicę, piekarnię,sklep. Tu czuli się dobrze, to też w czasie okupacji, sprowadzali swoich krewnych i znajomych. U nas , w domu rodzinnym, zamieszkiwała żydówka z synem, którzy przyjechali z Warszawy. Tą Panią nazywaliśmy ,,modystką" z racji wykonywanego przez siebie zawodu. Szyła bardzo ładne kapelusze. Nadszedł rok 1943.Niemcy, jak można się domyślać, nakazali pełniącemu wówczas sołtysowi Białaczowa, wskazać adresy, pod którymi mieszkają Żydzi. Przyszli i do nas z zaskoczenia i zabrali naszych lokatorów. Jakaż była nasza rozpacz,kiedy zabrali z naszego domu tą sympatyczną ,,modystkę"z dzieckiem. Chłopiec miał ok 12 lat. Obraz, który za chwilę zobaczyłam, do dziś mnie budzi ze snu. Otóż matka z chłopcem, zostali postawieni przed budynkiem Ratusza(od strony północnej) i rozstrzelani. Wkrótce , taki sam los spotkał innych Żydów, którzy nie zdążyli uciec z Białaczowa. Pamiętam kałużę krwi, jaka pozostała po rozstrzelanych. Nie wiem co się stało z ciałami ofiar . Szkoda że w tym miejscu, na ratuszu nie ma choćby tablicy upamiętniającej ten fakt"


19 stycznia nastało wyzwolenie i radość.
Tak, wiemy jak kontrowersyjna to była radość z wkroczenia sowietów na nasze ziemie. Dopiero od niedawna mówi się i pisze jakich niecnych czynów dopuszczali się żołnierze radzieccy na ludności polskiej. Niemniej jednak, trzeba pamiętać o tej dacie, bo od niej historia też pisała ciąg dalszy.

Zbigniew Szpoton