Już za 24 godziny obchodzić będziemy 225. rocznicę uchwalenia Konstytucji 3-go Maja. Nie zamierzam tu pisać o samej ustawie zasadniczej, która w historii Polski ma podstawowe znaczenie. Wiemy o tym i dlatego kolejne rocznice obchodzone są z wielką atencją dla naszych przodków, którzy taki dokument do życia powołali.
Chodzi o coś innego. W Białaczowie od 200 lat stoi siedziba Marszałka Sejmu Wielkiego Stanisława Małachowskiego. Jest to zabytek klasy "zerowej", perełka architektoniczna, dowód wysokiej kultury Polaków.
Jest rzeczą przykrą, że od 26 lat, czyli od momentu kiedy odzyskaliśmy suwerenność, wyjaśnienie kwestii własnościowych, praw do tego zabytku, natrafia na problemy i sprawa ta ciągnie się bez końca. Tymczasem pałac czekać nie może. Po opuszczeniu go przez Dom Pomocy Społecznej prowadzony przez siostry Albertynki coraz bardziej widać na budowli "ząb czasu". Elewacja niszczeje, wielkimi płatami odpada tynk odkrywając stare mury, które rozlatują się w bezpośrednim kontakcie z warunkami atmosferycznymi. Nawet nie chcę myśleć co dzieje się w budynku! Dzieła zniszczenia dokonała wichura sprzed kilku lat.
Nie byłem nigdy zwolennikiem poprzedniego systemu, który pozbawił właścicieli ziemskich ich majątków i siedzib. Niemniej system ten starał się chociaż w sposób minimalny dbać o budynki i ich otoczenie. W pałacu białaczowskim znajdowała się szkoła inne instytucje gminne i ostatecznie przemianowano go w DPS. To pozwalało w ograniczonym zakresie, ale jednak, zabezpieczać zabudowania przed ruiną. Niestety od kiedy nastała "wolna Polska" pałac St. Małachowskiego, później Platerów niszczeje i popada w ruinę. Uważam to za skandal, że żyjąc w wolnym kraju nie potrafimy zadbać o naszą historię i zabytki z nią związane!
Informowaliśmy na łamach "EKG" o różnych inicjatywach dotyczących ratowania pałacu przez wydzierżawienie, sprzedaż, zwrot byłym właścicielom (spadkobiercom). Odpowiednie newsy na ten temat są dostępne na stronie www.stowbial.pl i można je prześledzić, więc nie ma potrzeby o tym przypominać. Wszystkie pomysły spełzły na niczym.
Jak się wydaje władze (Starostwo powiatowe) będące prawnym opiekunem pałacu, nie są specjalnie zainteresowane odrestaurowaniem zabytku. Traktują kompleks pałacowo ogrodowy jako przedsiębiorstwo dochodowe, które ma przynosić zysk. Jak zysku nie ma, to niech sobie wszystko stoi odłogiem. Uważam, że opowiadanie o tym, że pałac i otocznie nie do końca ma wyjaśnione sprawy własności to tylko alibi dla ludzi, którzy na pałacu chcą ubić interes i zgarnąć pieniądze. Tworzone są jakieś fundacje, pojawiają się dziwni ludzie, którzy opowiadają mniej lub bardziej prawdopodobne bajki, by nagle zniknąć. Czy aby nie chodzi tu o słynne już, grupy kolesi?
Jestem człowiekiem przesądnym. To taka moja słabostka... I dlatego jeśli w pałac uderzy piorun i spłonie on, to moja przesądność jest taka, że winił za to będę ludzi władzy. Jeśli w pałac, przypadkowo naturalnie, wjedzie buldożer i zostanie trwale uszkodzony, to moja przesądność spowoduje, że winił za to będę ludzi władzy. Takich "przypadków", tego pecha pałacu nie będę mógł, ani ja, ani "EKG" Białaczów, darować NIKOMU.
Niech zatem ludzie, którzy jutro będą składać kwiaty i wieńce na Rynku w Białaczowie pomyślą o ratowaniu narodowej substancji, która niszczeje i za czas niedługi w ogóle zniknie.