Z MAMĄ łączyła mnie szczególna, do dziś niezrozumiała dla mnie WIĘŻ. Pytałem panią profesor Akademii Pedagogicznej w Krakowie jak nazwać taką formę czucia tego samego będąc od siebie tak daleko. Nazwała to w sposób naukowy. Nazwy nie zapamietałem ale pamiętam że wzięła się ona od formy empatii. Tak MAMA jak i ja potrafiliśmy w tym samym momencie poczuć potrzebę zadzwonienia do siebie, zapytania o zdrowie, samopoczucie, poradę, porozmawiania o sprawach rodzinnych. Rodzina, ta bliższa i dalsza zajmowała w sercu MAMY szczególne miejsce. To ONA nauczyła mnie tzw rodzinności, to ONA oprowadzając mnie po cmentarzu w przeddzień Wszystkich Swietych wpoiła konieczność pamięci o bliskich zmarłych,to ONA na chwilę przed swoim ,, odejściem" poprosiła-,, się jako bracia" mając na myśli moje rodzeństwo. Mama pozostała w mojej pamięci jako uosobienie dobroci. Często wspominając JĄ używam metafory-kwoka, ale w sensie bardzo pozytywnym. To JEJ w tamtych trudnych czasach przyszło wychować, wyedukować trzech synów,choć sama także pracowała. Dziś, kiedy JEJ od 10 lat już nie ma,co roku 26 maja, zapalam znicz przy jej fotografii, słucham piosenek z płyty pt ,,Tobie mamo"i zdarza się że uronię nie jedną łezkę. Zdarzyło się też że wykonując gdzieś publicznie tytułowy utwór z płyty ,,Tobie mamo" nie byłem w stanie dokończyć tego utworu.