73 lata temu na Łubach
Dodane przez zbigniew dnia Maj 10 2017 05:45:40

Dla przypomnienia co wydarzyło się w maju 1944 roku przytoczę dwa fragmenty opisów. Pierwszy to praca autorska Roberta Rudnickiego pt ,,Historia Piotrkowa", drugi to relacja naocznego świadka Pani Danuty Olczyk, do dziś mieszkanki Sobienia
,, Partyzanci, których w oddziale było 25, przebywali na kwaterze w kolonii Ludwików, nazywanej przez miejscowych - Łuby Sobieńskie. Pewnego dnia, tj. 6 maja 1944 r., po zajęciach szkoleniowych, został przypadkowo postrzelony szef oddziału Stanisław Łaszewski „Długi”. Przyczyną był fakt, że brat jednego z partyzantów, listonosz, który przyszedł w odwiedziny, wziął do ręki pistolet maszynowy sten bez magazynka. Nie wiedział, że w lufie jest pocisk. Pod wpływem wstrząsu nastąpił samostrzał. To była największa wada tej broni. „Długi” został ranny w obydwie nogi, powyżej kolan. Od razu przewieziono go do lekarza.
Tego samego dnia „Szary”, dowiedziawszy się od przebywających w oddziale łączniczek z Piotrkowa, iż w mieście zapanował już względny spokój, poprosił „Mrówkę” o pozwolenie na wyjazd. Otrzymał zgodę, tym bardziej, że na nową melinę miały być przerzucone żona „Mrówki” i siostra „Szarego”. Wykonania zadania podjął się „Kogut”. Jak wkrótce się okazało, dzięki temu wszyscy oni uratowali życie, bo oddział „Błysk” z 8 na 9 maja 1944 r. został niespodziewanie zaatakowany przez Niemców i doszczętnie rozbity. Piotr Szymański „Mrówka” zginął podobno jako ostatni. Wystrzeliwszy amunicję z brena, rzucił go w ogień, a następnie ostatnim nabojem w pistolecie zastrzelił się. W starciu zginęło 16 żołnierzy, w tym także kpr. Antoni Jędrzejczyk „Sady” z Gościmowic, były żołnierz NOW.
Tak bardzo tragiczne w skutkach wydarzenie było prawdopodobnie skutkiem zdrady. Zwłoki partyzantów Niemcy dodatkowo podpalili. Po ich odjeździe mieszkańcy wioski ugasili ogień. Pochowaniem zwłok zajęli się nieuczestniczący w walce żołnierze OP „Błysk”. Tymczasowo pochowali ich w Łubach Sobieńskich, a pogrzeb partyzantów odbył się z 13 na 14 czerwca pod Zakrzowem. Po wojnie, 27 sierpnia 1945 r., ciała poległych ekshumowano i pochowano na cmentarzu w Paradyżu."

Miałam 12 lat i dokładnie pamiętam obraz zagłady oddziału partyzanckiego, który stacjonował u nas w lesie na Łubach (sołectwo Sobień),wspomina Pani Danuta Olczyk. Wczesnym świtem zostaliśmy obudzeni waleniem do drzwi. Mój tata otworzył drzwi i zobaczył w progu trzech niemieckich oficerów, w tym jednego mówiącego po polsku. Zapytali o drogę w kierunku leśniczówki.



Rozszerzona zawartość newsa

Zaraz potem kazali tacie schować się w domu. Tata, klęcząc koło okna, oglądał przemarsz dużej ilości uzbrojonych żołnierzy niemieckich. Naliczył 72 uzbrojonych po zęby, maszerujących koło siebie.. Wkrótce potem dało się słyszeć strzelaninę. Osaczeni, stacjonujący partyzanci byli bez szans. Przecież to był ranek. Partyzanci zostali zaskoczeni.Jeśli mnie pamięć nie myli to na Łubach zginęło 16 partyzantów a 2 ocalałych zabrali gestapowcy. Podczas zasadzki zginęła też kobieta w ciąży i jej 5 letni syn. Nazywała się Paduszyńska Natalia. Myśmy uciekli do lasu i tam ukrywaliśmy się do czasu aż Niemcy pomaszerowali dalej. Niektórych starszych mieszkańców Łubów gestapowcy przewieźli do Sobienia i jak pamiętamy,tam z innymi zostali żywcem spaleni



Zbigniew Szpoton