Elektroniczna Kronika Gminy Białaczów.
News Search:
Strona Główna · Historia - czy Hitler był w Białaczowie? · Znani z Białaczowa · Artykuły · Download · Linki · Galeria · OGŁOSZENIAKwiecie� 20 2024 12:40:28
Obecny adres IP
3.138.122.4
Nawigacja
Statut
Ogłoszenia drobne
Strona Główna
Pogoda - Białaczów
Historia - czy Hitler był w Białaczowie?
Oświadczenie
LKS Białaczów
Kontakt
Szukaj
OGŁOSZENIA
Archiwum newsów
NASZE INICJATYWY
NOSTALGIA BAND
Ostatnie Artykuły
"Przeniknąć siebie...
Melancholia końca r...
Diagnoza stanu rzeczy.
Stracone pokolenie?
Nasze dzieci - nasz...
Użytkowników Online
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 326
Nieaktywowany Użytkownik: 0
Najnowszy Użytkownik: Kaszmir
Orkiestra dęta
Najnowszy Album


Parczów
Losowa fotografia
Zaprzyjaźnione strony
Szkoła Podstawowa w Białaczowie
Szkoła Podstawowa - Miedzna Drewniana
BIP
Zespół muzyczny ,,Nostalgia Band-Białaczów
Wigilie Platerów cz.II

,,WIGILIE PLATERÓW "


Dziś druga i ostatnia część wspomnień śp Heleny Mycielskiej z domu Plater. O tamtych, odległych, ale jakże bliskich sercu wiliach (wigiliach) Hrabina opowiedziała dziennikarzowi Głosu-Tygodnika Nowohuckiego w roku 1996.
My przedstawimy fragmenty wspomnień.

Wilia na wygnaniu

Każdego roku dzień wigilijny jest dniem niezwykłym. Gdy wybuchła pierwsza wojna światowa, hrabianka Helenka miała kilka lat. W domu w Białaczowie, rozlokowała się sztab rosyjski. Nadciągali Niemcy. Rodzice postanowili wyprawić dzieci daleko za Wisłę, do rodziny. Zbliżały się wówczas święta Bożego Narodzenia. Czwórką koni, guwernantki, matka , dzieci, odbywały trudną, niebezpieczną podróż. W czasie tej wyprawy zatrzymali się u kolegi ojca pod Radomiem. Przyjęto ich z wielką gościnnością. Goszczono ludzi, karmiono konie. Droga wiodła przez Puszczę Kozienicką. Za Kozienicami czekała ich przeprawa przez Wisłę, po moście pontonowym. Punktem docelowym była miejscowość Podzamcze. Tutaj rezydował hrabia Andrzej Zamoyski, ożeniony z siostrą królowej hiszpańskiej de Burbon. Rodzina Zamoyskich przyjęła swoich dalszych krewnych z Białaczowa z przykładną, staropolską gościnnością. Rzecz można z otwartymi ramionami i na zasadzie czym chata bogata.. Starali się możliwie najatrakcyjniej wypełnić też czas pobytu dzieciom i dorosłym. Tutaj wypadła wygnańcza Wilia 1914 roku.
Wigilia była wygnańcza, ale niczego gościom w tym szczególnym dniu nie brakowało. Było tradycyjnie jak w Białaczowie, a szczodrością i serdecznością gospodarze starali się im wynagrodzić oddalenie od rodzinnego domu. Podobnie jak w Białaczowie były jasełka, zastawiony stół z siankiem pod obrusem, choinka i szopka pod choinką. Po wieczerzy wszyscy poszli odwiedzić pobliską ochronkę. Rodzice pani Heleny utrzymywali dwie takie ochronki dla dzieci pracowników i z okolicznych wsi. Ochronka wówczas to nie sierociniec, lecz dzisiejsze przedszkole.
W Podzamczu u hrabiostwa Zamoyskich goszczono ich dość długo, cały miesiąc. Dzieci chłonęły tu na żywo historię, słuchały opowiadań. W Pałacowym ogrodzie leżał przecież pod wielkim dębem Tadeusz Kościuszko, ranny po bitwie pod Maciejowicami, odległymi od Podzamcza kilka kilometrów. Choć upłynęło tyle lat pani Helena wspominała tamtą wigilię szczególnie ciepło

Czytaj dalej

Z szuflady wiejskiego marudy.
,, Przedświąteczne halo"

Znów nie obędzie się bez zamieszania. Co roku to samo zdenerwowanie i napięcie - obłęd udziela się wszystkim i wszystkiemu, bo nawet rzeczy zwiększają swe rozmiary, strojność, przydatność estetyczną.
W pogoni odbywającej się między sklepowymi półkami narasta gorączka świąteczna. Brak tchu, brak rozsądku, brak gotówki. Kieszenie świecą pustkami, na choince świecą kolorowe lampeczki , równowaga jest zachowana. Nie obywa się bez kilku niecenzuralnych słów, gdy ktoś nas wyprzedza w kolejce do kasy, nie obywa się bez niewypowiedzianych gróźb, kiedy wykupili przed nami ostatnie ozdoby świąteczne w promocyjnej cenie, lub po prostu nie zgadzamy się z siostrą co do rodzaju groszku konserwowego. Będzie pięknie, smacznie i rodzinnie, jeśli tylko starczy nam sił i cierpliwości, jeśli nie usiądziemy do stołu zmęczeni i rozdrażnieni, wtedy spełni się cud....
Atmosfera jeszcze raz musi zostać manierycznie wytworzona , trochę świec, zapach świerkowych gałązek, maminych wypieków i wysprzątania. Jak inaczej o nią zadbać, skoro aura bezśniegowa, na podwórkach błotko, można biegać bez czapki. I jeszcze ta myśl, że wszędzie tak drogo, że mniejsza czy większa uczta pochłonęła połowę wypłaty. A jeszcze trzeba dokupić węgla, a jeszcze przydałyby się nowe buty dla córki i kurtka dla syna. Ech, dzyń, dzyń, dzyń, Mikołaj odjechał, zostawił dziurawą skarpetę, nie spełnił się cud materialnego dostatku.
Ślicznie jest, pięknie i czarownie, w kolorowych reklamach telewizyjnych, które wbrew logice, bo przecież kryzys, bezrobocie, bieda, zachęcają do nabycia wielkiej plazmy, dekodera, tabletu ,,Nie dla idiotów" no właśnie, wszystko się zgadza, jak najbardziej. Czy ktoś tu jest idiotą?
Chwila na oddech i zastanowienie? Gdyby ktoś miał na to czas. Zdawkowe ,,Wesołych Świąt" wypowiadane do nieznajomych - sprzedawczyń w sklepie, fryzjerek (byłam, słyszałam, zdziwiłam się niepomiernie), ludzi, których widujemy z rzadka, i być może wcale nie lubimy. No dobrze, marudo, ale przecież życzliwość, serdeczność, radość... No dobrze, odpowiadam, hipokryzja, sztuczność, zakłamanie. Że tak tylko od święta? A potem znów pyskówki, kłótnie, kombinowanie , co by tu komu i jak. Zaszkodzić, oczywiście. No niech będzie, dobre i to, zachowajmy pozory, wiktoriańskie ą ę, testy białych rękawiczek, widać lepiej być nie może.
Znów puszczą ,,Kevina"? Zawsze puszczali. Taka tradycja. Piernik się uda, a może wyjdzie zakalec? Ile bombek się stłucze? Dokupić jeszcze butelkę ,,czystej" dla gości? Wujek Stefan i kuzyn Michał będą kręcić nosem, jeśli zabraknie. Co jeszcze, co jeszcze? Na pewno o czymś zapomniałam?
Tak, tak, grzęźniemy w szczegółach, wymuszonych zachowaniach i praktykach. Gdzie podział się sens, autentyczne bycie razem i dzielenie się okruchami szczęścia. Wierzcie lub nie, ale tylko mój pies prezentuje zdrowe podejście do tego całego bałaganu. Kiedy kładzie mi głowę na kolanach, w jego oczach widać zrozumienie i dystans (mam trzy psy i tylko jeden jest na tyle inteligentny). W tym roku życzę sobie zatem - normalności. I odrobiny entuzjazmu. Ot, nic więcej... a tak dużo.
Krystyna Zorka

No wie pani, walczyć jak Muhammad Ali.
Niedawno na łamach EKG-Białaczów pisaliśmy o sukcesie młodego mieszkańca naszej gminy - Michała Zalegi. Dziś chcielibyśmy przybliżyć jego sylwetkę, aby dzięki temu podkreślić zalety propagowania wśród młodzieży zdrowego stylu życia, podejmowania wyzwań związanych ze sportem i fizycznymi formami aktywności.
EKG: Witaj Michale, mógłbyś opowiedzieć o sobie w kilku słowach? Gdzie chodzisz do szkoły, jakie masz zainteresowania?
M.Z.: Mam 18 lat, mieszkam w Petrykozach w Gminie Białaczów, uczęszczam do Liceum Ogólnokształcącego im. Stefana Żeromskiego w Opocznie. Interesuję się sportem, ale poza sportami walki lubię również biegać, w mniejszym stopniu interesuję się nowinkami technicznymi, muzyką.
EKG: Jak zaczęła się twoja przygoda ze sportem? Jakimi osiągnięciami możesz się w tej chwili pochwalić? Które są dla ciebie najważniejsze?
M.Z.: Moja przygoda z boksem zaczęła się w wieku 15 lat, gdy stwierdziłem, że czas coś ze sobą zrobić. Początkowo chciałem podnosić ciężary, ale los sprawił, że trafiłem na trening boksu. Na początku średnio mi odpowiadał, gdyż uważałem go za mało uniwersalny ze sportów. W tamtym czasie bardziej interesowałem się MMA, ale szybko przekonałem się do klasycznego pięściarstwa, do jego uroku. Kontynuowałem więc treningi bokserskie. Po pewnym czasie zacząłem nie tylko trenować, ale i wychodzić między liny (ring bokserski), wygrywając 2 turnieje ogólnopolskie w Łodzi w kategorii junior 91+, mistrzostwa województwa nie udało mi się zdobyć oficjalnie, ponieważ podczas mistrzostw trener przeciwnika bał się go wystawić przeciw mnie. Ostatnio zdobyłem brązowy medal w Pucharze Polski. Nie jestem jednak dumny z tego osiągnięcia, gdyż po pierwszej stoczonej tam walce pokazałem, że stać mnie na więcej niż brąz. Aczkolwiek cieszę się, że mogłem stanąć naprzeciw znacznie bardziej doświadczonego przeciwnika, który na swoim koncie miał mistrzostwo Polski w boksie i mistrzostwo Europy w kickboxingu, i wygrać jednogłośnie.
EKG: Kto jest dla ciebie idolem i inspiracją w dziedzinie sportu?
M.Z.: Moim idolem i inspiracją bokserską zawsze był Muhammad Ali, nie ze względu na jego styl walki, który był imponujący pod względem szybkości wyprowadzanych ciosów, świetnej pracy na nogach, jak również wspaniałego refleksu, dzięki któremu uniknął wielu ciosów i przykuł uwagę wielu kibiców, ale jego siły witalnej i psychicznej, która pozwalała mu się podnieść po straszliwych uderzeniach, jak i walki poza ringiem - ogłaszania sprzeciwu wobec wojny w Wietnamie i walki o prawa ludzi kolorowych w USA.
EKG: Jak wygląda twój zwykły dzień?
M.Z.: Na co dzień chodzę do szkoły, wracam do domu, jadę na trening lub trenuję w domu.
EKG: Co prócz boksu jest dla ciebie ważne, co lubisz robić?
M.Z.: Prócz sportu ciężko powiedzieć, moją największą pasją jest boks, a na inne zainteresowania nie mam czasu, ponieważ szkoła i treningi zajmują prawie całe dnie, ale w wolnej chwili lubię obejrzeć dobry film, posłuchać muzyki i czytać książki.
EKG: Jak godzisz ze sobą treningi i naukę?
M.Z.:
Bardzo ciężko jest połączyć naukę z treningami, ponieważ każda z tych czynności zajmuje masę czasu, balansuję pomiędzy jednym i drugim, wykluczając prawie czas wolny dla samego siebie.
EKG: Co sądzą twoi znajomi i rodzina na temat tego, co robisz? Z jakimi opiniami się stykasz? Masz ich wsparcie?
M.Z.:
Moja rodzina jak i znajomi wspierają mnie w tym, co robię. Rodzina finansuje moje wyjazdy na zawody czy kupno kolejnych rękawic. Czasami też stykam się z negatywnymi ocenami. Niektórzy nie rozumieją, że boks to nie krwawy sport, ale piękna rywalizacja pomiędzy zawodnikami. Korzenie boksu sięgają czasów starożytnych (XXIII Igrzyska Olimpijskie - 688r. p.n.e.). Droga, którą sobie obrałem, wymaga żmudnej i wytrwałej pracy nad wszechstronnym rozwojem fizycznym i psychicznym, techniką, taktyką oraz umiejętnym gospodarowaniem swoimi siłami. Stwierdzenie "boks jest szkołą charakteru" oddaje hołd tej pięknej dyscyplinie sportowej.
EKG: Trafnie powiedziane. Przybliż proszę swoje najbliższe i bardziej dalekosiężne plany, sportowe i życiowe, marzenia, które chciałbyś urzeczywistnić.
M.Z.:
W najbliższym czasie mam zamiar zdać maturę i dostać się na studia, próbując równocześnie boksować. W pięściarstwie chciałbym osiągnąć jak najwięcej, gdyż obecne sukcesy mnie nie satysfakcjonują i wiem, że stać mnie na więcej, na dużo więcej, i będę się starał to pokazywać w każdej swojej walce. Boks to piękny i widowiskowy sport, jak również niezwykle skuteczna forma samoobrony. Jest to sztuka walki najprostsza i najszybsza do opanowania dla przeciętnego człowieka. Jednak droga od nowicjusza do mistrza sportu - to droga poświęceń, ale wierzę, że osiągnę to, co sobie postawiłem za cel.
EKG: I tego ci z całego serca życzymy. Dziękuję za rozmowę.
M.Z.
Ja również dziękuję i pozdrawiam wszystkich czytelników portalu EKG Białaczów.

Zdjęcie z ogólnopolskiego turnieju w Łodzi. Michał Zalega - po prawej.
Iwona Urbańczyk
Życzenia

Wszystkim mieszkańcom Gminy Białaczów składam w imieniu całego zespołu Imperium najlepsze,

najcieplejsze życzenia Wspaniałych Świąt Bożego Narodzenia w rodzinnej atmosferze.

Dużo miłości i wzajemnego zaufania w Nowym Roku 2014.




Mirosław Krysztopa- zespół Imperium.



Do tego dołączam link z naszą najnowszą wersją kolędy- "Gdy śliczna Panna"



DO ZOBACZENIA!
,,35 Sesja Rady Gminy Białaczów"
Newsy Na (nieco) wyższym szczeblu

Dnia 16 grudnia, o godzinie 9:00 odbyła się kolejna 35 sesja Rady Gminy Białaczów. Dotyczyła m.in. zamknięcia budżetu na rok 2013 i zatwierdzenia projektu przyszłego. Jako pierwszy głos zabrał Wójt Urzędu Gminy Jan Jóźwik, który mówił o rozliczeniu etapu kanalizacji w Radwanie, Petrykozach i Parczówku, a także o utworzeniu ekopracowni w szkole w Petrykozach, której otwarcie zaplanowano na dzień następny. Ponadto zakończyły się też prace związane z podłączeniem do wodociąglu miejscowości Sobień. Ważnymi kwestiami poruszanymi przez Wójta były przygotowanie sprzętu drogowego do zimy, ocenione jako dobre, rozstrzygnięcie przetargu na samochód pożarniczy dla OSP Wąglany, umowy na zorganizowanie imprezy przy Piekielnym szlaku, warsztatów wokalnych i zajęć sportowych dla młodzieży szkolnej, a także planowany remont ratusza i wyposażenie świetlic.

Czytaj dalej
"PYTANIE DNIA".
NewsyW ramach cyklu "Pytanie dnia" zapytaliśmy pracownicę Urzędu Gminy w Białaczowie - Agatę Łochowską, zajmującą się ewidencją ludności, jak na dzień dzisiejszy przedstawia się roczna statystyka urodzeń i zgonów wśród mieszkańców naszej gminy. Podane informacje wyglądają następująco:
- urodzenia w roku 2013 - 46 osób,
- zgony w roku 2013 - 77 osób.
Pani Agacie serdecznie dziękujemy za okazaną pomoc.
KONKURS
NewsyPoniżej zamieszczamy regulamin konkursu fotograficznego na najładniejsze zdjęcie o tematyce zima z akcentem światecznym, jaki nasi koledzy ze stowarzyszenia ,,ASK Bialnet" organizują z myślą o młodych mieszkańcach naszej gminy. Grautujemy kolegom pomysłu, przyłączając się tym samym do tej inicjatywy.


Szczegóły znajdziecie na:
http://askbialnet.pl/ lub https://www.facebook.com/AskBialnet
Ogłoszenia drobne
NewsyJak Państwo zauważyliście, od niedawna na naszej stronie można zamieszczać prywatne (niekomercyjne) ogłoszenia drobne typu, kupię, sprzedam, oddam gratis, zamienię ale także złożyć życzenia i pozdrowienia. Wystarczy wypełnić formularz podając swoje dane osobowe (imię i nazwisko do wiadomości redakcji) i wpisać treść ogłoszenia. Ogłoszenia naruszające prawo oraz ogólnie pojęte normy etyczne i moralne nie będą publikowane (redakcja zastrzega sobie prawo do weryfikacji ogłoszeń)
UWAGA! REDAKCJA EKG NIE PONOSI ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA TREŚCI NIEZGODNE ZE STANEM FAKTYCZNYM I NARUSZAJĄCE PRAWO
,,Wigilie Platerów"

Od dziś aż do świąt będziemy publikować wspomnienia śp Heleny Mycielskiej z domu
Plater. O tamtych, odległych,ale jakże bliskich sercu wiliach (wigiliach) Hrabina opowiedziała dziennikarzowi "Głosu-Tygodnika Nowohuckiego" w roku 1996.
My przedstawimy fragmenty wspomnień.

Wilie w Białaczowie


Co roku dzień wigilijny jest dniem niezwykłym, ale tamte Wilie pani Helena wspomina najcieplej.
Do ogromnego stołu zasiadało co najmniej kilkanaście osób, rodzice, ośmioro dzieci, krewni dalsi i bliżsi, panie guwernantki od języków : francuskiego, angielskiego, niemieckiego. W salonie w kominku płonął ogień. Nastrój podniosły. Ojciec brał do rąk
opłatek i rozpoczynał się najważniejszy moment tego wieczoru, dzielenie się opłatkiem i składanie życzeń. Potrawy były tradycyjne. Barszcz czerwony na grzybkach z uszkami, następnie zupa migdałowa na słodko, której ponoć dzieci nie cierpiały. Naturalnie na wigilijnym stole nie mogło zabraknąć ryb. Karpie pochodziły z własnych stawów, których w białaczowskim parku było kilka. Surówek, sałatek było wiele, także z warzyw które dzisiaj już mało kto zna. Pani Helena zapamiętała z tamtych wilii szczególny smak ziemniaków. Ach co to były za kartofelki z kieleckich piaszczystych ziem. Takie kruchutkie, smaczne. W skład wieczerzy wigilijnej wchodziła naturalnie również makowa kutia podolska. Pszenicę na kutię obrabiano na stępie (stępa to wydrążony pień drzewa), ziarno się gotowało i przyrządzało z miodem. Osobno podawane były bakalie. Ojciec przywoził aż z Warszawy - figi, daktyle, pomarańcze, kandyzowane morele, czarne elipsowate orzechy amerykańskie. Były też plecione strucle, a do kutii oczywiście łamańce z makiem. Do bakalii, deserów pito białe wino.
Podczas wilii i przez święta, w jadalni, po rogach stały snopy zbóż - żyta, jęczmienia i owsa. Dzieci spożywały potrawy wigilijne z wypiekami na twarzy, myśląc o choince w sąsiednim pokoju i o prezentach. Po wieczerzy wszyscy przechodzili do gabinetu ojca.
Tutaj stała olbrzymia choinka z jodły, do samego sufitu, roziskrzona świeczkami, ozdobiona własnoręcznie wykonanymi świecidełkami. Przy choince zbierała się także służba, kucharz, kuchcik, dziewczęta z pralni. Wszyscy zebrani brali się za ręce i otaczali kołem choinkę.
Ojciec dzwoneczkami rozpoczynał kolejne, tradycyjne wydarzenie tego wieczoru. Prezenty najpierw otrzymywała służba. Było to przeważnie coś z ubrania-swetry, szaliki, skarpetki, rękawiczki, materiały na suknie i garnitury. Dopiero później obdarowywana była rodzina, dzieci. Dzieciom zwykle spełniały się marzenia, bo wcześniej wyjawiały je w listach do aniołka. Dopełnieniem pięknego wieczoru było śpiewanie kolęd i o północy pasterka, na którą przeważnie szli starsi.
Nie wszystkie wilie w czasach dzieciństwa pani Heleny upłynęły tak sielsko, pogodnie. Niektóre odbywały się także w okolicznościach dramatycznych. Zapamiętała je jednak równie ciepło, serdecznie z całkiem innych powodów.
O tym w następnym odcinku.

Zbigniew Szpoton

(na podstawie wywiadu dla "Głos TygodnikNowohucki
")

Licho nie śpi - czyli kilka słów o piątku 13-tego.
Newsy

Pojęcie pecha, znane również pod nazwą fatum, losu, karmy, tak jak wszelakie zabobony, jest w pewnym sensie odzwierciedleniem stereotypowego postrzegania rzeczywistości. Nijak ma się do racjonalnych przesłanek i zdrowego rozsądku. A jednak czym byłby nasz świat bez odrobiny magii? Choćby tej - rodem z babcinych bajań o duchach, czarownicach, urokach?
Piątek 13-tego jest datą, której obawiają się niemal wszyscy. Jedni przyznają się do tego otwarcie, unikając tego dnia pewnych zdarzeń - jak przejście pod drabiną czy rozsypanie soli, inni śmieją się z podobnych praktyk, lecz skrycie liczą na to, że nic złego ich nie spotka.
Ale skąd wzięło się takie napiętnowanie piątku 13-tego? Według rozmaitych źródeł - właśnie tego dnia, roku pańskiego 1307, na polecenie króla Francji ? Filipa IV, aresztowano i uwięziono tysiące rycerzy zakonu Tempalriuszy pod zarzutem zepsucia moralnego, bałwochwalstwa, uprawiania sodomii. Rozprawiono się z nimi okrutnie - po latach "przesłuchań", a raczej zwyczajnych tortur, mordowano jednego po drugim. Ostatni Wielki Mistrz zakonny, stojąc na stosie, przeklął króla i papieża, który mu sprzyjał. Żaden z nich nie przeżył roku.
Nie bez znaczenia jest też chrześcijańskie podejście do liczby 13. Podczas ostatniej wieczerzy, przy stole, razem z Jezusem, zasiadało właśnie tyle osób. Wśród nich, jak wiadomo, znalazł się zdrajca. Ponadto dwanaście miesięcy, dwanaście godzin dnia i nocy - jest synonimem ładu. Trzynastka w tę harmonię wprowadza element chaosu, czyli swoistą demoniczną siłę destrukcji.
Ponoć piątek 13-tego zdarza się od jednego do trzech razy w ciągu roku. Nie jest to znów tak wiele. Jakikolwiek macie stosunek do tej daty - życzymy "nie kuszenia losu". Przecież sami wiecie, licho nie śpi...

Redakcja
Żelazowiczanki.

Kolejny artykuł, który chcemy przedstawić czytelnikom EKG-Białaczów, dotyczy działalności Koła Gospodyń Wiejskich z Żelazowic.

Koło Gospodyń Wiejskich w Żelazowicach powstało w 1963 roku. Inicjatorką założenia grupy była Barbara Kapczyńska, która stała na czele KGW do 1979 roku.
Czym zajmowały się gospodynie dawniej, a jak spędzają wspólnie czas dziś? W latach 70-tych i 80-tych, za kadencji pierwszej przewodniczącej oraz jej następczyni - Urszuli Kijanowicz, która w 1980 roku stanęła na czele grupy, KGW działało przy lokalnym Kółku Rolniczym. Panie spędzały wówczas długie jesienne i zimowe wieczory na szkoleniach, podczas których zdobywały wiedzę na temat uprawy roślin oraz estetyki gospodarstw domowych. Brały także udział w kursach gotowania i pieczenia oraz kroju i szycia. Wiosną rywalizowały między sobą w konkursie na najpiękniejszy ogródek kwiatowy. Prowadziły również chów prosiąt i owiec. Przy dużym zaangażowaniu i pomocy Kółka Rolniczego, członkinie KGW zajmowały się zamawianiem, rozprowadzaniem i chowem kurcząt.
W 1990 roku nastąpiło zawieszenie działalności KGW, które trwało do listopada 2003 roku. Wówczas na czele KGW stanęła Honorata Grabowska, pełniąca funkcję przewodniczącej do chwili obecnej. Wraz z nią w skład zarządu wchodzą: zastępczyni - Urszula Kijanowicz, skarbniczka - Zofia Kaźmierczyk, oraz członkini - Małgorzata Wilk. Do koła należy 23 aktywnie działających osób, z których najstarsza ma 86 lat, a najmłodsza 30. Cieszy je fakt, że liczba członkiń nie maleje, lecz stopniowo przybywa nowych gospodyń. Spotkania KGW są otwarte dla mieszkańców wioski. Zapraszają na nie wszystkich chętnych do współpracy.
Panie najaktywniej współpracują z Ryszardem Gorzelą, który przygrywa im podczas występów oraz jest autorem przyśpiewek wykorzystywanych podczas różnorakich imprez okolicznościowych. Wspólnie z OSP i radą sołecką KGW organizuje corocznie zabawę choinkową dla najmłodszych mieszkańców wioski oraz Dzień Matki. Natomiast w przygotowaniu Dnia Dziecka oprócz gospodyń angażują się nauczycielki: Małgorzata i Beata Wilk, Małgorzata Gorzela, Anna Będkowska i Anna Michalczyk.
Do istotnych wydarzeń, w których Żelazowiczanki miały okazję uczestniczyć, należy zaliczyć wyjazd do Sejmu na zaproszenie posła - Elżbiety Radziszewskiej, który odbył się w 2011 roku. Każdego roku panie biorą udział w ważnych lokalnych imprezach i uroczystościach kościelnych, wśród których prym wiodą spotkania opłatkowe i ostatkowe, procesja Bożego Ciała, noc świętojańska, święto pieczonego ziemniaka oraz andrzejki. W sierpniu panie organizują poczęstunek dla pielgrzymów. Cyklicznie jeżdżą też do sanktuarium Jana Pawła II w Łagiewnikach.
Na co dzień uczestniczą w spotkaniach integracyjnych, mających na celu podtrzymywanie dawnych tradycji ludowych. Propagują regionalne wiejskie jadło, by ocalić je od zapomnienia. W lutym natomiast brały udział w warsztatach wikliniarskich, na których, zdaniem przewodniczącej, wiele się nauczyły.
KGW w Żelazowicach utrzymuje się z własnych składek członkowskich. Panie są wdzięczne również władzom gminnym, które wystarały się o zakup dla członkiń ludowych butów, nieodzownego elementu stroju opoczyńskiego. Kiecki dziedziczą po swoich mamach - jak informuje Honorata Grabowska.
Spotkania gospodyń odbywają się przeważnie w świetlicy wiejskiej. Jeżeli zachodzi taka potrzeba, widzą się nawet codziennie. Zawsze starają się wszystko "dopiąć na ostatni guzik".
Niedawno gospodynie przygotowywały się do wielkiej imprezy andrzejkowej, na której gościły członkinie wszystkich kół z terenu gminy Białaczów. A jakie są plany Żelazowiczanek na przyszłość i co mają do powiedzenia na temat swoich największych sukcesów i porażek? Stwierdzają, iż chciałyby dalej współpracować z lokalnymi władzami i aby więcej młodych pań interesowało się kultywowaniem tradycji naszego regionu. Sukcesów dużo nie mają, ale najważniejsze, że są, spotykają się i działają dla wspólnego dobra. Jak twierdzi Honorata Grabowska - oprócz wzlotów, zdarzają się również niepowodzenia, ale nie wpływają one zniechęcająco, lecz mobilizują do dalszych wysiłków.

Sylwia Chałubińska(Na fotce obecny skład KGW wraz z najstarszymi członkiniami.)
Strona 80 z 110 << < 77 78 79 80 81 82 83 > >>
Opoczno.info
Hitler w Białaczowie?
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Gniazdo Rodzinne
Zamek i pałac
Zamek
Pałac Platerów
Powstanie Styczniowe
Oficjalna strona miasta Opoczno
PLATEROWIE
MUZEUM w OPOCZNIE
Elektroniczna Kronika Gminy Białaczów
Powered by PHP-Fusion © 2003-2006 - Aztec Theme by: PHP-Fusion Themes